+48 692 796 037 asanka@asanka.eu
ZMIERZ SIĘ Z PRZYGODĄ
AKTYWNIE ŚWIADOMIE BEZPIECZNIE

Mandoria!

28.07.2022

Miasto przygód i rozrywka pod dachem przez cały rok, czyli Mandoria

***

To już nasza druga wizyta w tym miejscu na zdecydowane życzenie mojej sześciolatki. Pierwszy raz byliśmy w październiku zeszłego roku (2021), czyli całkiem niedługo po tym jak park otworzył swoje bramy dla odwiedzających. Mandoria zajmuje jedną z obszernych hal należących do kompleksu PTAK w Rzgowie niedaleko Łodzi. 

Wydawałoby się, że wycieczka do parku pod dachem w środku lata, gdy na zewnątrz słoneczna pogoda, to kiepski pomysł. Wnętrze oferuje jednak chłód, który w cudowny sposób pozwala przetrwać upał lejący się z nieba za murami parku. Nie mam więc z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. 

Za bramą wita nas jarmark z wszelkimi możliwymi gadżetami z logo parku oraz wizerunkiem ichniejszej maskotki surokatki. Miecze, łuki, hełmy, kostiumy, pluszaki i inne błyszczące i kuszące obiekty, które wprawiają w zawrót głowy małego człowieka. My jednak kierujemy się do lady po prawej stronie od wejścia, aby zakupić dostęp do szafki, w której pozostawimy nasze plecaki, aby na lekko móc biegać po wszystkich atrakcjach. Przy okazji stajemy się posiadaczkami brudzących na zielono lizaków.

Skoro atrakcje dla dzieci to trzeba złapać fazę od samego początku 😉

Po pozbyciu się zbędnych bagaży przychodzi czas decyzji, dokąd najpierw. Gabi bardzo chce sprawdzić czy już jest wystarczająco wysoka, aby wejść na karuzelę łańcuchową „Klejnot”. Tutaj jednak dopiero wzrost 120 cm umożliwia wejście w asyście opiekuna. Brakuje nam jeszcze z 4 cm. Możliwe, że przy następnej wizycie uda nam się pokręcić. 

Idziemy sprawdzić co nowego do wygrania w grach zręcznościowych i podobnie jak ostatnim razem wybieramy łowienie kaczek. Wynik miałyśmy słaby, ale złota pluszowa rybka znalazła nową właścicielkę. 

Mandoria
Dwupoziomowa karuzela wenecka – Karawana, Mandoria

Skoro na dużą karuzelę jeszcze nie możemy wejść, pocieszamy się dwupoziomową karuzelą wenecką „Karawana”, na której dosiadamy dwa rumaki i mkniemy z zawrotną prędkością. Hahaha. Żart. Prędkość jest prawie nie wyczuwalna, ale barwne, duże figury zwierząt przyciągają uwagę.

Mandoria
Roller coaster Merkant – jedna z bardziej energicznych atrakcji, Mandoria

W poszukiwaniu większych prędkości i emocji zostaję więc zaciągnięta na roller-coaster „Merkan”, który przy okazji ostatniej wizyty zaliczyłyśmy niezliczoną ilość razy. Jeżeli tliła się we mnie choć mała iskierka nadziei, że tym razem nie będzie już taki atrakcyjny, szybko musiałam pożegnać złudzenia. Obowiązkowo trzeba było też nabyć zrobione na trasie zdjęcia. Jak widać o ile pierwszy przejazd był jeszcze ekscytujący i tryskałam energią, to któryś z kolei już nie budził we mnie takich emocji.

Kolejny punkt to trasa z przeszkodami w Atelier Kazmira, którą Gabi wyjątkowo sobie upodobała. Koniecznym było więc zrobienie przynajmniej kilku rund zanim mogłyśmy przejść dalej. Po sąsiedzku tym razem po raz pierwszy wsiadłyśmy na „Orkiestrę Błaznów”, rząd foteli na ramieniu, które obracając się sprawia wrażenie jakby utknęło się w pralce. Okazało się, że to nowa miłość mojego dziecka. O ile pierwsze dwa razy miałam towarzyszyć w tej przejażdżce, później dostałam nakaz pozostania na ziemi, nagrywania i robienia zdjęć 💁.

Orkiestra Błaznów, Mandoria
Bal butów, Mandoria

Po piątej rundzie zgubiłam rachubę. Próbowałam wprowadzić jakąś zmianę i zatańczyć na „Balu Butów” w którym przy poprzedniej wizycie nie brałam udziału, gdyż towarzyszył Gabi tata. Niestety nie miałam tej przyjemności, ale udało się zrobić chwilę przerwy na lody. Minęły już trzy godziny, a my nawet nie doszłyśmy do połowy hali.

Na drugiej części odkryłyśmy nową atrakcję – tratwę dzięki której można było dostać się na wrak statku umieszczonego na środku akwenu. Przeciąganie liny, aby przemieścić się z jednego brzegu na drugi budziło duże zainteresowanie u większości dzieci i każdy chciał spróbować swoich sił by przeciągnąć tratwę.

Na końcu hali znajduje się sześciotorowa zjeżdżalnia „Barbakan” na której zabawę mają mali i duzi. Świadczyć mogą o tym rozbawione twarze rodziców ścigających się ze swoimi pociechami na jutowych dywanikach.

Tratwa oraz Szalupa do samodzielnego sterowania, Mandoria

Kolejny punkt karuzela z łódkami na wodzie zwana „Rybak Bartek”, które podskakują na falach dając wrażenie prawdziwej wycieczki morskiej. Tuż obok znajdują się „Szalupy” – małe rowerki wodne dla dzieci. I to jest miejsce, w którym rodzic się nie pobawi L. Wstęp ograniczony wzrostem od 85 do 130 cm. Kontynuując nasze „morskie” przygody wsiadłyśmy na Galeon, by wyhuśtać się i wyobracać na niewidzialnych morskich falach.

Gra zręcznościowa – Łowienie Kaczek – Gabi wyciągnęła największą liczbę punktów, Mandoria

I w tym punkcie zaczęłam mieć wrażenie Déjà vu. Znów znalazłyśmy się na „Orkiestrze Błaznów” i niezliczonej liczbie rund, a także na stanowisku z łowieniem kaczek. Tym razem Gabi udało się złowić największą liczbę punktów i zdobyć główną nagrodę. Wielką poduszkę arbuz, którą ledwo udało nam się upchnąć w szafce razem z resztą naszych klamotów.

Podążając dalej znalazłyśmy się na strzelnicy, gdzie przy celnym trafieniu byłyśmy oblewane wodą, gadał do nas krab, grały organy i dochodziły różne przedziwne dźwięki. Zdobywało się również punkty, ale jedynie dla własnej satysfakcji i zabawy.

Czas by z wodnych i pirackich atrakcji polecieć wokół „Latarni Leonarda” na karuzeli typu Magiczne Rowery. Kręcenie przypadło w udziale mi, gdyż jestem w posiadaniu wystarczająco długich nóg by dosięgnąć pedałów. 

Do zamknięcia parku zostały dwie godziny, gdy odkryłyśmy zupełnie nową część z kolejnym roller-coasterem „Carrara”. O ile „Merkant”, który wita nas przy samym wejściu zapewnia nam wiele podjazdów i szybkich, gwałtownych zjazdów, którym towarzyszą różne przeciążenia, „Carrara” choć szybsza i zapewniająca dwa okrążenia na trasie jest zdecydowanie płynniejsza i łagodniejsza. Ilość przejazdów również jest mi bliżej nieznana, ale przez te ostatnie dwie godziny byłyśmy tam wielokrotnie.

Roller coaster Carrera – Mandoria
Widok na Dolinkę Daria – placu zabaw dla najmłodszych w Mandoria

Pomiędzy udało nam się przetestować „Chytrą Wydrę”, czyli łódeczki z pyszczkiem wydry płynące po rzece, według danych jedynej płynącej pod dachem w Europie. Przeszłyśmy przez wszystkie linowe mosty i tunele w „Starym Forcie”. Gabi przetestowała głaz wspinaczkowy na placu zabaw „Dolinka Daria” dla najmłodszych, gdzie również są dwie małe trampolinki.

Ostatnią atrakcją, która budziła wiele emocji u Gabi przy poprzedniej wizycie był „Mroczny Dwór” – roller-coaster w ciemności do którego prowadzi urokliwy ceglany korytarz. Nie jestem pewna, ale mam wrażenie, że przejazd trwał zdecydowanie krócej niż wtedy i był zdecydowanie łagodniejszy. W każdym razie po jednej rundzie zainteresowanie nim zupełnie zniknęło. 

Korytarz prowadzący do Mrocznego Dworu – roller coastera jeżdżącego w ciemności, jedyny taki w Mandoria
Figloraj Ratusz w Mandorii

To był też moment, gdzie wreszcie zobaczyłam pierwsze oznaki zmęczenia u mojego dziecka, choć trwało to tylko ułamek sekundy, bo zaraz pognała do „Ratusza” – kilkupiętrowego figloraju. Przyznam się szczerze, że na tym etapie ja już byłam wypompowana z energii i nawet zaczęłam rozważać, aby wezwać taksówkę, która zawiezie nas do domu. Po samochód przyjechałabym następnego dnia. Na Figloraj Gabi popędziła sama, dało mi to więc okazję by na chwilkę usiąść i zamówić sobie serniczek z herbatką.

I gdy tak sobie radośnie usiadłam zanurzając widelec w cieście by za chwilę rozkoszować się jego smakiem zobaczyłam pędzące moje dziecko z hasłem – siusiu. Wepchnęłam serniczek więc w całości do buzi, herbatę porzuciłam za ladą z informacją, że po nią wrócę i pognałam na drugą stronę hali do łazienki. Oczywiście ciężko mi określić, czy serniczek jest godny polecenia, bo smak zginął w pośpiechu, a herbatę nie dość, że zdołałam częściowo rozlać piłam już zimną, czego bardzo nie lubię. Mimo wszystko jednak ten zestaw podziałał na mnie ożywczo i do domu wróciłyśmy o własnych siłach.

Mandoria ma swój niezwykły i wart odwiedzenia Skarbiec – labirynt luster

Tym razem nie namówiłam Gabi na wizytę w „Skarbcu”, gigantycznym lustrzanym labiryncie, który mi sprawił sporo frajdy przy naszej październikowej wizycie. Osobiście polecam. Wrażenie jest naprawdę fajne, a wyjście z labiryntu wcale nie takie proste. W parku jest jeszcze kilka atrakcji na których nie byłyśmy tym razem, ale najlepiej pojechać i przekonać się samemu.

Z megafonów już słychać było informację, że zbliża się godzina zamknięcia. Nie przeszkodziło to nam w drodze do wyjścia zaliczyć po raz kolejny kilku atrakcji. Na zakończenie oczywiście jeszcze wybór jednego obiecanego gadżetu, którym okazał się pluszowy piesek, którego można dostać w większości sklepów z zabawkami. Ale co ja tam wiem.

Jedno jest pewne jeszcze tu wrócimy.

***

Mandoria ma różne ograniczenia przy wejściach na atrakcje

DLA KOGO MANDORIA

Można by zaryzykować, że dla każdego, ale…

Dzieci poniżej 85 cm wzrostu nie mają tu dla siebie wielu atrakcji, gdyż wstęp na większość z nich jest ograniczony wzrostem. Do ich dyspozycji jest karuzela z figurami koni, słoni, zebr i karet, plac zabaw ze zjeżdżalnią, głazem wspinaczkowym i trampolinami na nowo otwartej w tym roku części parku, „rejs” wydrą po rzece, marchewkowa karuzela, figloraj. Jeżeli wasze dziecko jest aktywne i radzi sobie z trudniejszymi wyzwaniami może być tutaj mocno rozgoryczone, że nie może wejść na większość atrakcji. Warto wstrzymać się wówczas z pierwszą wizytą, aż osiągnie minimalny wzrost, aby miało prawdziwą radochę z odwiedzin w parku.

Dzieciaki mieszczące się wzrostem pomiędzy 85 a 120 cm z większości atrakcji muszą korzystać w towarzystwie opiekuna.

Przekraczając magiczną granicę 120 cm możemy puścić dziecko samodzielnie.

Nastolatki i dorośli – no cóż, to zależy od waszego wewnętrznego dziecka J Podejrzewam, że nastolatki lepiej będą się bawić w swoim towarzystwie niż rodziców, ale oczywiście to żadna reguła.

***

DOJAZD do Mandorii

Samochodem – z centrum ok 40 minut i nie ma problemu z miejscem parkingowym. Choć czasem może być w znacznej odległości od wejścia. 

Rowerem – z Manufaktury dojedziesz w godzinę, pamiętając oczywiście o tym, że nie pojedziemy tą samą drogą co samochód ze względu na zakaz poruszania się po niej rowerem. Na miejscu jednak wyzwanie stanowi bezpieczne pozostawienie naszego jednośladu, którego zgodnie z regulaminem nie możemy wprowadzić do środka. Pozostaje więc zabezpieczenie go możliwie jak najlepiej na zewnątrz i wiara, że wychodząc zastaniemy go w tym samym miejscu bez ubytków.

Autobusem – według obecnych informacji dojeżdża tam z Łodzi autobus linii 50C oraz 56.

***

Mandoria – KOSZTY

Bilet najlepiej nabyć przez internet. Po pierwsze jest taniej, po drugie nie stoi się w kolejce przed wejściem. Uzbrojone w kody QR od razu podchodzimy do Pani przy bramie, która w ciągu sekundy je skanuje i wpuszcza nas do krainy zabawy.

Aktualne ceny znajdziecie na stronie głównej Mandorii – płaciłyśmy 99 pln od osoby na cały dzień.

Dzieci poniżej 85 cm wzrostu wstęp bezpłatny (ale mogą skorzystać tylko z niektórych atrakcji)

Szafka na ubrania, plecaki i resztę naszych skarbów – 5 pln

W cenie biletu jest 99% atrakcji jakie znajdują się na terenie parku. Niektóre jednak są dodatkowo płatne jak np.:

–  łowienie kaczek – 15 pln

– wyścig z kulami, rzut okręgami do butelek – chyba również 15 pln (tu nie mam pewności, bo nie brałyśmy udziału)

– bitwa morska – 5 pln w monecie, aby wrzucić do automatu

W każdym z powyższych w zależności od rezultatu można wygrać jakieś nagrody (długopisy, maskotki, ozdoby itp.)

Jedzenie na terenie parku oczywiście również jest dodatkowo płatne, a ceny, jak można się spodziewać, nie należą do najniższych. Myślę jednak, że każdy znajdzie tu coś dla siebie bez względu na preferencje smakowe. (Orientacyjnie: kawałek sernika z herbatą – 22 pln, zapiekanka typu ser, pieczarki – 22 pln)

Do tego jeszcze oczywiście sklepiki z koszulkami, miśkami i innymi gadżetami oraz automaty z gumami, piłeczkami itd. itp.

***

UBIÓR

Zdecydowanie polecam rodzicom i dzieciom ubiór sportowy i wygodne buty. 

***

MANDORIA – OGRANICZENIA

O ile Twoje dziecko nie przekroczyło 120 cm wzrostu na większości atrakcji wymagana jest obecność opiekuna. Nie ominie was więc świetna zabawa. 

Dzieci do 85 cm wzrostu mogą wejść jedynie na niektóre atrakcje, ale one wchodzą również za darmo.

***

Jeżeli ten wpis był dla Ciebie wartościowy i chciał(a)byś widzieć również filmiki i aktualne nasze wojaże zanim pojawi się relacja z nich tutaj (A nie ze wszystkich się pojawia) zapraszam Cię na Facebooka oraz Instagrama.

***

A w między czasie zapraszam Cię również do lektury pozostałych wpisów na blogu. Może zainteresować Cię na przykład ten o książkach dla dzieci związanych z rowerem.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz